wtorek, 25 marca 2014

pregnancy in fashion ? / moda na ciążę ?

Rozmawiałam dziś z kolegą,  użył właśnie takiego sformułowania - ciąża jest modna w tym sezonie.
Zrobiło mi się przykro ale te słowa uruchomiły machinę myśli z którymi postanowiłam się podzielić.

Z pośród wszystkich moich znajomych siedem kobiet właśnie spodziewa się dziecka,  na przełomie ostatniego półrocza pięć zostało mamą a trzy ukrywają w sobie złość, gorycz, irytację, rozczarowanie i trochę zazdrości ponieważ ich rola mamy kończy się jedynie na marzeniach o tym.

Przyczyną nie bycia rodzicem jest wiele - zdrowie, finanse ale na pewno nie moda! 
Z resztą... jak można  podejmować taką decyzję, na całe życie, ze względu na panujące obecnie trendy?! 
Dumałam, rozmyślałam i doszłam do wniosku że za tym wszystkim stoi nasz wiek ! 
Po prostu...chcielibyśmy zdążyć przed trzydziestką.
Do mnie trzydziestka zbliża się wielkimi krokami, większość moich znajomych są w podobnym wieku i stąd chyba te całe zamieszanie które dostrzegam bardziej niż wcześniej bo jest ono bliżej mnie.

Do niedawna wyróżniałam dwa typy poczęcia. Mianowicie, z pełną świadomością i wpadki. Od dziś dołożę chyba do tego rocznik 2013/2014 pod tytułem trendy.  Jednak należy przyszłych rodziców bardzo dobrze znać żeby ocenić ich podejście, co i tak czasem bywa bardzo mylące bo po co mieliby opowiadać jak to jest im źle, jak bardzo pragną a nie wychodzi...?  Nie wolno nam szufladkować ludzi i oceniać ich wyborów. A już na pewno nie można powiedzieć osobie która przeżywa takie dramaty że jest to w tej chwili modne. Bo dziecko to nie jest jakiś tam ciuch czy nowy telefon ... 

Moja postawa w tej sprawie pozostaje bez zmian. Uwielbiam dzieci i cieszę się szczęściem moich bliskich. A to czy byli gotowi czy nie ... nie ma to większego znaczenia gdy przychodzi na świat taka mała niewinna istota. 


wtorek, 18 marca 2014

Somebody finally stop the world, I get out


Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu 

  W mej głowie już od kilku dni pobrzmiewa głos Anny Marii Jopek a oczy z ledwością powstrzymują łzy. Mówię sobie w duchu, duża jestem, wyć nie będę bo co to da? Przecież kilka słonych łez nie zmienią mojego życia. Jedyne wyjście to zacisnąć zęby, dłonie zwinąć w pięść, wypiąć klatę i wydeptywać nową ścieżkę w życiu. Tyle że nie wiadomo w którym kierunku zacząć ją deptać... są tacy którzy twierdzą że aby zrobić krok do przodu, czasem trzeba najpierw zrobić jeden w tył i zacząć od nowa.Ja natomiast myślę że jeżeli mówimy A i podejmujemy jakąś ważną decyzję to nie można się ot tak rozmyślić i trzeba powiedzieć rówież B.
Opadam z sił, od tygodnia zmagam się z przeziębieniem, od czterech dni dokucza mi kręgosłup, zwichnęłam sobie dziś stopę i pytam się... jak żyć do cholery?! Jak tu zwinąć dłonie w pięść jeśli boli każda kosteczka? jak wypiąć klatę jeśli łupie w krzyżu? no i jak wydeptywać sobie nowe ścieżki z obolałą stopą?
Dla jednych życie to sielanka a dla innych krew, pot i łzy. Cóż, taka karma. 

Jeśli już zapomnieliście to od pięciu tygodni jestem na diecie a od czterech zamieniam tłuszcz na mięśnie. Czy są postępy? A no są.. a może były? 
Pierwszego tygodnia diety nie liczę, bo moje pierwsze ważenie było o ten jeden tydzień za późno i tak naprawdę nie skontrolowałam tego czy sama dieta miała jakiś wpływ.
Przez następne 3 tygodnie skurczyłam się o 14cm w biodrach i ubyło mnie 3 kilogramy. Ostatni tydzień który był, czyli mój piąty, to śmieszne 200 gram... czyli tyle co nic. Szklanka wody, mokre włosy...
Miałam nadzieję że będzie trochę łatwiej, że mój organizm szybko załapie że teraz będzie zupełnie inaczej, ale czego ja się spodziewałam ? że po tylu latach bezruchu nagle zostane sportsmenką z zarysem mięśni na brzuchu? 
Teraz najważniejsze jest to żeby nie dać za wygraną bo efekt jojo gwarantowany. A tęsknię i to bardzo, za leniwymi porankami, wieczorami z tabliczką czekolady.
A do czasu aż plecy przestaną boleć to moje nowe superanckie gacie, i gadżety potrzebne do ćwiczeń muszą trochę zaczekać. 


A i jeszcze jedno. 
W niedzielę robiłam sesję Natalce, tej z brzuszka ;-) Zdjęcie w ostatnim poście jest właśnie z tej sesji. Dziś pokaże wam jeszcze jedno które mnie zauroczyło. A jak ogarnę resztę i rodzice Natalki nie będą mieli przeciwwskazań to pokaże wam tą słodką kruszynkę.


poniedziałek, 17 marca 2014

little baby

"Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? 
Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu.
Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. 
Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] 
Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach."


czwartek, 13 marca 2014

passion

"W życiu tak nap­rawdę liczy się czas ja­ki poświęci­my dla naszych przy­jaciół, miłości i pas­ji którą kocha­my, bo reszta te­go cen­ne­go su­row­ca to codzien­na monotonia. "


niedziela, 9 marca 2014

the trip

Wsiąść do pociągu byle jakiego.... jakoś tak to leciało. 

Bywają takie dni że mam ochotę wsiąść w samochód i mknąć przed siebie nie patrząc na zegarek ani wskazówkę poziomu paliwa. Nucić pod nosem piosenkę z radia. 
Trochę z przypadku dziś mnie to spotkało.
Dlaczego z przypadku? bo najzwyczajniej w świecie pomyliłam drogę a potem już nie było sposobności zjechać ze złej trasy.
Wyposażone w mapę i dwie nawigacje w telefonie długo nie miałyśmy chęci z nich korzystać. Dopóki nie zrobiło się późno tkwiłyśmy zawieszone w czasoprzestrzeni.
Wycieczka która nie powinna zająć więcej niż 30min trwała 3 godziny. 
180 minut obserwowania przyrody i ludzi a przy tym wygrzewanie się w słońcu które wkradało się przez szyby. 

Wiesz co życiowo usypia?    Schematy. 
Obalaj schematy, szukaj inspiracji, myśl.  


 


 




sobota, 8 marca 2014

on the occasion of Women's Day

wiersz znakomitej Wisławy Szymborskiej "Portret kobiecy"

Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

a few words on Saturday

"Potykając, się można zajść daleko .Nie wolno tylko upaść i nie podnieść się..."

Johann Wolfgang von Goethe

sobota, 1 marca 2014

jemy !!

Moje pomysły na zdrowe posiłki.


Pierwsze śniadanie:
  • jogurt naturalny
    • otręby owsiane
    • borówki 
 





drugie śniadanie:
  • Mix sałat - garść  (ja kupuję umytą, pokrojoną w Lidlu )
  • pierś indyka ugotowana na parze (kroję go na bardzo małe kostki bo jest dla mnie suchy, małe kawałki łatwiej przełknąć)
  • pomidory koktajlowe 
  •  pół jajka ugotowanego na twardo. 


Dlaczego takie połączenie?
sałata i pomidory - nie muszę tłumaczyć że to moja porcja warzyw, czyli błonnik.
indyk i jajko - białko (budulec mięśni)


Najzdrowsze co może być to węglowodany złożone, tak zwane paliwo dla naszego organizmu, stąd też fioletowy pojemnik. Znajduje się w nim:
  • makaron razowy (WZ)
  • sos - kawałki marchewki, papryki, pomidor.
Pomidora oczywiście najpierw rozgotowuję na patelni żeby powstał sos. (błonnik)







Unikam cukru jak ognia. Czekoladki są dla mnie zabójstwem, niestety mogłabym je wciągać bez opamiętania jak odkurzacz. Nie jest wstanie mnie zemdlić nawet największa milka.
Pomijając fakt że odkłada się to na bokach to wysypuje mi twarz jakbym miała naście lat.
Tak więc w imię piękna koniec!

Na te moje niedoskonałości, które są skutkiem złego odżywiania i stresu, kupiłam ostatnio w Rossmannie krem. Marka bardzo dobra, ceniona wśród kobiet - Tołpa. Kosztował około 30zł (opakowanie 40ml). O dziwo efekt można dostrzec już na drugi dzień. Wiadomo, cuda się nie zdarzają i następnego dnia nie obudzimy się z idealnie gładką twarzą, ale z dnia na dzień widać że podrażnienia i zaczerwienienia robią się bledsze.

Dziś zrobiłam sobie pamiątkowe, raczej porównawcze zdjęcia "przed i po". Moje ciało już przez dwa tygodnie trochę się zmieniło więc zdjęcia nie są odzwierciedleniem tego najgorszego stanu ale mam nadzieję że fajnie będzie je zobaczyć za miesiąc, dwa... jeśli ta cała zmiana żywienia przyniesie efekty to wtedy się pochwalę jaka jest różnica.

Tak przy okazji trochę powygłupiałam się z aparatem :-)

  " hmm czy to na pewno działa ? "

A miało być anonimowo.... i tak mam w zanadrzu jeszcze przeróżne sekrety :-)