poniedziałek, 7 lipca 2014

Pain is temporary, pride lasts forever!

Był taki czas kiedy nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, popadałam w coraz większe kompleksy na punkcie swoich fałdek. 
Kiedyś z ciekawości stanęłam na wadze i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Wtedy usiadłam i zastanowiłam się nad swoim życiem.
Nie myśłałam o tym dlaczego tak się stało i jakim to jestem śmierdzącym leniem tylko o tym jak mogę to zmienić. Zmiana była potrzebna od zaraz, nie od jutra, od poniedziałku czy od nowego miesiąca tylko natychmiast!
Wyznaczyłam cel 7kg. Niemal codziennie rano ćwiczyłam godzinę i jadłam zbilansowane posiłki co trzy godziny. Nadal tak jem ale ćwiczę już nieco mniej. 
Jakiś czas temu osiągnęłam wyznaczony cel ale to nie znaczy że teraz to już tylko chipsy, piwo, fotel i pilot w ręce bo wszystko poszło by na marne. Tak przyzwyczaiłam się do takiego jedzenia że nadal jem zdrowo i staram dużo się ruszać a kilogramy lecą same. 

Cały efekt polega na tym aby uświadomić sobie że jedyne ograniczenia to ograniczenia umysłu. 

Kilka dni temu znajomy, którego nie widziałam pół roku, zapytał mnie czy stosuję jakąś dietę cud. Stanęłam jak zamurowana i przeleciał mi przez głowę widok budzika z godziną 6:00, cieknącego potu, tekst z książek które czytałam by dowiedzieć się więcej o zdrowym żywieniu uczucie zmęczenia i zakwasy każdego mięśnia na ciele ... Stać mnie było jedynie na słowa "nie dieta cud tylko ciężka praca od rana do nocy". Gdybym nie była zaskoczona tym pytaniem, powiedziałabym znacznie więcej, na przykład że jestem dumna z siebie jak skurczybyk, że pokonałam swoje słabości, że teraz po tylu latach ubieram spódniczkę i wiem że nie spędzę kolejnego lata nad jeziorem w bluzie i jeansach, że teraz patrzę na siebie i nawet trochę podobam się sobie. Powiedziałabym o tym jak patrzyłam na czekoladę i ślinka kapała mi aż na podłogę, o tym jak ćwiczyłam dwie godziny po tym jak dzień wcześniej zjadłam garść chipsów.

Miałam dziś chwilę i postanowiłam że przygotuję dla was foto-przepis. Danie dnia to omlet z mąką razową, bananem i sosem z borówek.
Jeśli macie chęć na takie danie to poszukajcie wcześniej mąki żytniej razowej, ja miałam problem kupić. 
Banana nie było w oryginalnym przepisie ale sam sos to było mi za mało. 
W oryginale zamiast borówek są jagody. Ja nie znalazłam więc kupiłam borówki amerykańskie w lidlu ale ... ani cena, ani smak to nie to samo. 

Potrzebujemy:
4 jaja , 6 łyżek mąki żytniej razowej (typ 2000) , 1/2 szklanki borówek, łyżka miodu, szklanka jogurtu naturalnego, 1 łyżka oliwy z oliwek,  1/2 łyżeczki cynamonu. 
(pod zdjęciami dokładny opis krok po kroku)





 Przepis na trzy omlety.
  • ubijamy jaja na puszystą pianę.  Dodajemy mąkę i delikatnie łączymy ją z jajeczną pianą.
  • grzejemy patelnię, najlepiej teflonową, dajemy odrobinę oliwy z oliwek.
  • Na malutkim gazie robi się omlet więc zabieramy się za sos.
  • łączymy jogurt naturalny z borówkami(zostawiamy kilka do dekoracji), miodem i cynamonem, mielimy lub mieszamy ale wtedy rozgniatamy owoc widelcem.
Omlet wykładamy na talerz, polewamy sosem, posypujemy borówkami i wsuwamy!
Ja dodałam na górę banana bo chciałam nieco urozmaicić.
W upalne dni świetnie będzie smakowało z gałką lodów, np sorbet z czarnej porzeczki.